Message 65.
Bez względu na
upodobania polityczne, dla nas 4 czerwca był, jest i będzie wielkim świętem. Tego
dnia, dokładnie sześć lat temu urodził nam się Robert! I to była naprawdę
wspaniała zmiana – ba, rewolucja!
W tym roku celebrowaliśmy
urodziny z pompą i przytupem, w jednej z największych sal zabaw w Bangkoku –
Funarium. Robi najchętniej zaprosiłby pół szkoły, bo z racji tego, że namiętnie
gra w piłę na przerwach, ma kumpli w różnych klasach. Nieco jednak ograniczyłam
jego zapędy towarzyskie i koniec końców gościliśmy tylko 20 dzieci i 23
dorosłych. Imprezka odbyła się w stylistyce Gwiezdnych Wojen (tu wszystko musi mieć jakiś
temat przewodni, odpowiednie dekoracje i najlepiej, gdyby oczywiście wszyscy się przebrali).
Przez dwie godziny dzieciaki miały zorganizowane zabawy i poczęstunek w prywatnej salce (którą prawie rozniosły), a potem przez kolejne dwie wariowały w wielkiej hali zabawowej,
porównywalnej do średniej wielkości lotniska ;) Kiedy w końcu musieliśmy
zakończyć to szaleństwo (bo zamykali), to z trudem udało nam się je wszystkie połapać
i wyprowadzić, wśród łez, próśb i zaklinania o „jeszcze minutkę”. Wreszcie jednak wróciliśmy do
domu. My totalnie wyczerpani, a Robi zabrał się za oglądanie prezentów. I baterie naładowały mu się
na nowo! Nie wiem, o której w końcu padł, bo my zasnęliśmy wcześniej…
A w najbliższą sobotę, mamy zaproszenie na kolejne urodzinowe party. Tym razem pt. Książęta i Księżniczki :D