Message 70.
Wreszcie pojeździliśmy
sobie na rowerach. W Bangkoku nie jest to wcale łatwe, bo ścieżek rowerowych
nie uświadczysz, a po ulicy jeżdżą chyba tylko samobójcy. W naszym parku jest
zakaz rowerowania. Kawałek dalej jest co prawda inny, większy park i tam już
można, ale co to za atrakcja jeździć w kółko wokół jeziorka…
Jest jeszcze kilka
miejsc bike-friendly i właśnie jedno z nich odwiedziliśmy w minioną niedzielę. Ancient
Siam (tudzież Ancient City), to rozległy teren, na którym zgromadzono wierne
kopie najważniejszych zabytków z Tajlandii. Jeśli więc ktoś nie ma czasu
i ochoty jeździć po całym kraju, może sobie zafundować takie zwiedzanie „w
pigułce”. Po Ancient City można się przemieszczać: rowerem, melexem, busikiem-wagonikiem
albo nawet samochodem. Jest malowniczo, cicho i spokojnie. Oprócz nas, prawie
nikogo tam nie było. Niesamowite, bo to jednak wciąż Bangkok!
Najlepsze z tego wszystkiego było jednak
pedałowanie. Rowery wypożycza się na miejscu i choć lata świetności mają one
raczej za sobą, to i tak miło poczuć wiatr we włosach, chrzęst przyrdzewiałego łańcucha
i siniaki na tyłku od siodełka. Trasa rowerowa naprawdę przyjemna i urokliwa,
choć te wszystkie pseudo-monumenty miejscami zalatywały kiczem. Jednak nie dla
zabytków, tylko dla rowerów (też mocno zabytkowych zresztą) polecam to miejsce. Trzy godziny
jazdy w tym upale dały nam trochę w kość, ale ostatecznie dobiła mnie wspinaczka
na wzgórze z jakąś świątynną atrapą. Ledwo dziś chodzę…
a tak się teraz rozciągam... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz