Message 84.
Szczęśliwego Nowego
Roku 2560! W Tajlandii jest naprawdę duża różnica czasu ;) Jesteśmy już
z powrotem w Bangkoku, zwalczyliśmy jet lag, zaczęła się szkoła i tajska rutyna. Przez chłody i śnieżyce dolecieliśmy z lekkim
opóźnieniem (10 godz.), ale to nic w porównaniu z Martiną, która już od
tygodnia nie może się wydostać ze Słowacji przez Istambuł.
Tu też klimat wariuje. Na
południu wciąż powodzie, w Bangkoku pochmurno i popaduje, a wszak pora
deszczowa powinna się skończyć teoretycznie w listopadzie. Na szczęście jest
też trochę chłodniej, tzn. 28-30 w dzień, w nocy 24 i można spać przy otwartych
oknach.
U nas po staremu, czyli
ciągle coś nowego. Chlubnie zakończyłam kurs szycia (poziom 1) i mam piękny
certyfikat. Świadczy on właściwie o niczym, ale że jest po francusku, to
tak jakby mnie mianowano na Coco Chanel co najmniej! Oczywiście zapisałam się
już na drugi poziom i zaczynam w poniedziałek.
W tym tygodniu miałyśmy wspólny lunch z tymi dziewczynami z szycia, z obydwu grup. Każda coś przyniosła
do jedzenia i wywiązała się dyskusja na temat różnych sałatek. W pewnym
momencie, nasza francuska nauczycielka z rozmarzeniem zaczęła
wspominać jakąś niesamowitą rosyjską sałatkę. Jajko, marchewka, ogórek kiszony,
majonez… - wylicza, a my z jeszcze jedną Polką patrzymy po sobie z
niedowierzaniem. Toż to nasza polska sałatka warzywna, najpospolitsza i
wzgardzana, na przyjęciach zastępowana coraz częściej przez światowe: caprese, greckie,
nicejskie i inne cesarskie. A tymczasem basen śródziemnomorski zajada się naszą
tradycyjną warzywną z majonezem :) Eh, cudze chwalicie…
Przy okazji chwalenia się,
to z dumą pragnę zaprezentować Państwu książkę mego syna. „Space Adventure”, to
będzie hicior na miarę Gwiezdnych Wojen! Główni bohaterowie – tygrys Ropter T i
ziemniak Pou Pa podbijają kosmos. Ze wzruszeniem odnotowałam ten polski akcent
ziemniaczany;) Choć cała opowieść jest napisana po angielsku, wydrukowana i
zilustrowana samodzielnie przez Roba. W szkole mają takie twórcze zadania.
A ja tymczasem miałam kolejne
urodziny i teraz świętuję, tym bardziej że strasznie dużo moich znajomych też
ma urodziny w tym czasie. Wiadomo, koziorożce są najfajniejsze! Wczoraj było wyjście z polskimi koleżankami,
dziś z zagranicznymi. Się dzieje. Poza tym w przyszłym tygodniu czekamy na
gości :) Żeby tylko nie padało!dla ochłody (fot. Zosia) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz