Message 27.
W ostatnią niedzielę w
Bangkoku odbywał się maraton i Włodek - służbowo, w barwach sklepu - brał w nim
udział. Dokładnie, to zorganizowano kilka biegów: maraton, półmaraton,
minimaraton (10km) i mikromaraton (5km). Decathlon poszedł na łatwiznę i
wystartował tylko w tym najkrótszym, ale i tak małżonek wrócił cały zlany
potem. Choć start był o 6.30 rano, więc niby rześkim świtem. Maratończycy
zaczynali o 2 w nocy.
A przy okazji Tajlandia
raz jeszcze dowiodła, że jest wyluzowanym krajem i nie przywiązuje wagi do
drobiazgów. Ktoś się pomylił i trasa półmaratonu wyniosła 7 km więcej niż
powinna, czyli 28 km. Dla niektórych był to zdecydowanie najdłuższy półmaraton
w życiu :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGratulacje za jakikolwiek wysiłek w tym klimacie :) Już teraz pewnie rozumiecie dlaczego ja sobie odpuściłem maraton rowerowy po takim obfitym deszczu w Tajlandii :)
OdpowiedzUsuńty sobie coś odpuściłeś??
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzasami rozsądek przemawia bardziej niż chęci. Dlatego między innym w 2016 r. zawieszam działalność instruktorską. W Arenie mnie nie będzie.
UsuńMnie tez ;)
OdpowiedzUsuńAle tak serio to będzie cios dla wszystkich...