Message 9 2.
Goście, goście – tym razem
odwiedziła nas moja szefowa z przyjaciółmi. Powiało grozą?;) Nic z tych rzeczy.
Należę do tych szczęściar, dla których i szefowa, i teściowa, to serdeczne
przyjaciółki i mam nadzieje, że vice versa też :)
Tak więc długo wyczekiwana
wizyta pani Marylki wreszcie doszła do skutku, ale – jak to zwykle bywa z moimi
gośćmi tutaj – prawie w ogóle się nie widujemy. Przyjechali raptem na tydzień i
mają ambitny plan zobaczyć w tym czasie trzy kraje: Tajlandię, Kambodżę,
Singapur. Dziś w nocy wrócili z Kambodży, a teraz są już gdzieś na tajskiej
plaży. W napiętym grafiku udało nam się jednak zrealizować jedną wycieczkę
wspólnie i w ostatnią niedzielę pojechaliśmy wszyscy razem na tzw. pływający
targ, a nawet dwa – pierwszy mały i bardzo turystyczny, a drugi to Amphawa –
jeden z największych w Tajlandii. Bazar zlokalizowany jest po dwóch stronach
rzeki, do niektórych sklepów można podpływać łódką, a jedną z głównych atrakcji
jest jedzenie, świeżo poławiane i serwowane prosto z łodzi (po wcześniejszej
szybkiej obróbce rzecz jasna). Przy okazji odwiedziliśmy jeszcze pobliską
świątynię, całą obrośniętą jakimiś pnączami, co robiło niesamowite wrażenie.
A wieczorem Włodek poleciał
do Europy - w biznesach i na mecz Polska-Czarnogóra, który "przypadkiem" jest w tym samym czasie;) Goście zaś następnego
dnia ruszyli do Kambodży. Ot i tak, wszystko i wszyscy w ciągłym biegu. A
mówią, ze Tajlandia to taki spokojny, leniwy i niespieszny kraj… ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz