środa, 15 czerwca 2016

Message 67.

I jeszcze raz Party Roku, w nieco lepszym ujęciu.  

(fot. Khun Chet - nasz klasowy mistrz fotografii, a prywatnie tata Chatchy) 












Message 66. 

Pożegnań nadszedł czas… Dziś w szkole odbyła się impreza-niespodzianka dla Mr Olly, który wraz z końcem roku szkolnego kończy też swoją przygodę w Tajlandii i wraca do Walii. A ponieważ to najlepszy nauczyciel świata – jak twierdzą nasze dzieciaki – i przy okazji przeuroczy (jak twierdzą wszyscy rodzice, a szczególnie mamusie), to chcieliśmy go pożegnać z fasonem. Od kilku tygodni trwały intensywne narady i przygotowania, wszystko w tajemnicy i wreszcie dziś nastąpił huczny finał. Mr Olly był totalnie zaskoczony, wzruszony i chyba szczęśliwy. Daliśmy mu w prezencie m.in. koszulkę tajskiej reprezentacji piłkarskiej z jego imieniem (bo to zapalony piłkarz) i filmik, na którym każde z dzieci powiedziało coś specjalnie dla Mr Olly. Uhonorowana została też Miss Om (nauczycielka-asystentka). Było miło, pięknie i bardzo śmiesznie. A teraz wszyscy inni nauczyciele w naszej szkole zazdroszczą, że Mr Olly ma taką fajną klasę, bo też by chcieli żeby ktoś im zrobił party. 
Trzeba przyznać, że Robert ma szczęście – trafił na świetne dzieciaki w klasie, które mają spoko rodziców, no i przede wszystkim na fantastycznych nauczycieli na początku swej szkolnej edukacji. Lepiej być nie mogło :)

Dzisiejsza imprezka była też po części naszym pożegnaniem z pierwszą klasą. Szkoła trwa co prawda jeszcze przez cały następny tydzień, ale my zrywamy się wcześniej i już za chwileczkę, już za momencik… Wakacje w Polsce!   


















wtorek, 7 czerwca 2016

Message 65.

Bez względu na upodobania polityczne, dla nas 4 czerwca był, jest i będzie wielkim świętem. Tego dnia, dokładnie sześć lat temu urodził nam się Robert! I to była naprawdę wspaniała zmiana – ba, rewolucja!
W tym roku celebrowaliśmy urodziny z pompą i przytupem, w jednej z największych sal zabaw w Bangkoku – Funarium. Robi najchętniej zaprosiłby pół szkoły, bo z racji tego, że namiętnie gra w piłę na przerwach, ma kumpli w różnych klasach. Nieco jednak ograniczyłam jego zapędy towarzyskie i koniec końców gościliśmy tylko 20 dzieci i 23 dorosłych. Imprezka odbyła się w stylistyce Gwiezdnych Wojen (tu wszystko musi mieć jakiś temat przewodni, odpowiednie dekoracje i najlepiej, gdyby oczywiście wszyscy się przebrali). Przez dwie godziny dzieciaki miały zorganizowane zabawy i poczęstunek w prywatnej salce (którą prawie rozniosły), a potem przez kolejne dwie wariowały w wielkiej hali zabawowej, porównywalnej do średniej wielkości lotniska ;) Kiedy w końcu musieliśmy zakończyć to szaleństwo (bo zamykali), to z trudem udało nam się je wszystkie połapać i wyprowadzić, wśród łez, próśb i zaklinania o „jeszcze minutkę”. Wreszcie jednak wróciliśmy do domu. My totalnie wyczerpani, a Robi zabrał się za oglądanie prezentów. I baterie naładowały mu się na nowo! Nie wiem, o której w końcu padł, bo my zasnęliśmy wcześniej… 
A w najbliższą sobotę, mamy zaproszenie na kolejne urodzinowe party. Tym razem pt. Książęta i Księżniczki  :D