sobota, 30 stycznia 2016

Message 44. 

Skoro był piątek i babcia z dziadkiem pod ręką, to nie namyślając się długo ruszyliśmy wieczorem w miasto. Zaczęliśmy "z wysokiego C", czyli 64 piętra hotelu Lebua, gdzie mieści się jeden z najsłynniejszch sky barów w Bangkoku. Widoki nieprzeciętne, ceny też ;), ale raz się żyje!





trochę wiało



mierzę wyżej











Message 43. 

Pewnego dnia, po szkole, Robert zabrał dziadków do parku Lumpini - jednego z największych w BKK. Była przejażdżka rowerami wodnymi i karmienie rybek, a także foto-polowanie na wielkie jaszczury. To główna atrakcja parku, ale jednak nie zawsze uda się spotkać takiego "smoka" na spacerze. Tym razem mieliśmy trochę szczęścia :) 













piątek, 29 stycznia 2016

Message 42. 

Weekend na Phuket - największej tajskiej wyspie - był bardzo bardzo. Polecieliśmy w piątek wieczorem, wróciliśmy w niedziele wieczorem, wygrzani, prosto do "zimowego" Bangkoku. Rodzice mieli próbkę wojaży z Włodkiem - po dwóch dniach czuli się, jak po tygodniu intensywnych wakacji objazdowych. Plaża stanowiła tylko nikłą część tych atrakcji (a i tak zdążyliśmy się przypalić). Hitem wycieczki była jazda na słoniach. Te w Ayutthaji, to nuda - tym razem na grzbiecie słonia  przemierzaliśmy wertepy w dżungli. Nigdy jeszcze mnie tak nie wytrzęsło i ciągle miałam wrażenie, że spadamy. Drugi hicior, to park narodowy Ao Phang Nga, ze słynną skałą Jamesa Bonda (vide "Człowiek ze złotym pistoletem", 1974 r.) Pływa się tam łódkami wśród wysepek porozrzucanych po zatoce i podziwia niesamowite formy skalne. 
Obowiązkowym punktem zwiedzania Phuketu jest też Wielki Budda (coś jak nasz Jezus w Świebodzinie). Wieczorową porą warto się natomiast wybrać do kurortu Patong i przespacerować ulicą Bangla, tudzież skorzystać z oferowanych tam atrakcji. My tylko spacerowaliśmy ;)




















fot. Robert




















James Bond Island
James Bond ;)