poniedziałek, 12 września 2016

Message 69

Dokładnie dzisiaj (12 września) mija rok, jak się sprowadziliśmy do Bangkoku! Jest co świętować, bo był to zdecydowanie fascynujący, zaskakujący i gorący (w każdym znaczeniu tego słowa) czas. Jak nam minął ten rok? Wszystko jest we wcześniejszych postach, więc nie będę się powtarzać. W skrócie, to zdecydowanie przygoda życia i – choć czasem tęskno – nikt z nas nie żałuje, że się na nią zdecydował.
Ciągle coś się dzieje, przez co skandalicznie zaniedbuję bloga, ale obiecuję poprawę. Rocznica pobytu w Tajlandii zbiegła nam się z goszczeniem przyjaciół z Polski - jako jedni z nielicznych przyjechali z własnej woli, przez nikogo nieprzymuszani ;) Z dumą pokazywaliśmy im nasze miasto, oprowadzaliśmy po naszej dzielnicy. Mam nadzieję, że ta wizyta to zapowiedź intensywnego sezonu. Wiem skądinąd, że niektórzy już szukają biletów… Brawo, zapraszamy!
A w sobotę pojawił się znienacka jeszcze jeden, najsłodszy powód do świętowania – mój nowy bratanek Kajtek!! W sensie, że się urodził, a nie że przyjechał ;) Choć wierzę, że ani się obejrzymy i również przyjedzie. 
Tymczasem odpalamy tort urodzinowy i wznosimy toast za kolejny rok! Z odśpiewaniem „100 lat” jednak się wstrzymam. Dobrze nam tu, ale bez przesady...    

Dla ozdoby trochę najświeższych ujęć naszej tajskiej codzienności.


włodkowe urodziny 






coffee mums gang

swimming pool party

ja w wielkim mieście

nasi w Kazachstanie
wieści z Monachium!
night market





po roku w Bangkoku 



            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz