Message 69
Dokładnie dzisiaj (12
września) mija rok, jak się sprowadziliśmy do Bangkoku! Jest co świętować, bo
był to zdecydowanie fascynujący, zaskakujący i gorący (w każdym znaczeniu tego
słowa) czas. Jak nam minął ten rok? Wszystko jest we wcześniejszych postach,
więc nie będę się powtarzać. W skrócie, to zdecydowanie przygoda życia i – choć
czasem tęskno – nikt z nas nie żałuje, że się na nią zdecydował.
Ciągle coś się
dzieje, przez co skandalicznie zaniedbuję bloga, ale obiecuję poprawę. Rocznica pobytu w Tajlandii zbiegła nam
się z goszczeniem przyjaciół z Polski -
jako jedni z nielicznych przyjechali z własnej woli, przez nikogo
nieprzymuszani ;) Z dumą pokazywaliśmy im nasze miasto, oprowadzaliśmy
po naszej dzielnicy. Mam nadzieję, że ta wizyta to zapowiedź intensywnego
sezonu. Wiem skądinąd, że niektórzy już szukają biletów… Brawo, zapraszamy!
A w sobotę pojawił się znienacka jeszcze
jeden, najsłodszy powód do świętowania – mój nowy bratanek Kajtek!! W sensie,
że się urodził, a nie że przyjechał ;) Choć wierzę, że ani się obejrzymy i również przyjedzie.
Tymczasem odpalamy tort urodzinowy i wznosimy toast za kolejny rok! Z odśpiewaniem „100 lat”
jednak się wstrzymam. Dobrze nam tu, ale bez przesady...
Dla ozdoby trochę najświeższych ujęć naszej tajskiej codzienności.
|
włodkowe urodziny |
|
coffee mums gang |
|
swimming pool party |
|
ja w wielkim mieście |
|
nasi w Kazachstanie |
|
wieści z Monachium! |
|
night market |
|
po roku w Bangkoku |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz