czwartek, 6 kwietnia 2017

Message 94. 

Kontynuujemy intensywne zwiedzanie Tajlandii. W ostatni weekend byliśmy na Similan Islands. Trochę w stylu Surin, ale ponieważ nieco łatwiej się tam dostać (bliżej Phuket), to na wyspach jest zatrzęsienie turystów. Głównie Chińczycy i Rosjanie – mieszanka wybuchowa! Z tych powodów wyspy Surin wciąż są u mnie na pierwszym miejscu, choć muszę przyznać, że pod wodą zdecydowanie wszelkie rankingi wygrywa Similan. Widzieliśmy kilka żółwi, mnóstwo ryb i w sumie snorklowaliśmy chyba w sześciu różnych miejscach (przez dwa dni). Właściwie cały czas byliśmy na wodzie lub pod. Nawet śniadanie, obiad i kolacje mieliśmy na łódce. Po południu większość ludzi stąd odpływa, wiec można dojrzeć uroki krajobrazu, robi się ciszej i spokojniej. My zostaliśmy na jednej z wysp na noc – tym razem jednak nie w namiocie (Robi zdecydowanie odmówił – ach ta wygodnicka młodzież…), tylko w domku z łazienką i wentylatorem nawet. Przez całą noc była burza z piorunami, więc w sumie dobrze wyszło.

Nie będę się rozpisywać – było pięknie, intensywnie i mokro. Chwilowo mam nieco dość wojaży, ale nie ma lekko – zaraz ruszamy na kolejne, tym razem nieco dłuższe wakacje. W szkole zaczynają się właśnie 2-tygodniowe ferie, z okazji Songkranu (tajski nowy rok), przerwy trymestralnej i przy okazji łapie się nasza Wielkanoc. Czekamy też na gości – w sobotę przyjeżdżają rodzice Włodka! :) 

































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz