czwartek, 23 marca 2017

Message 92.

Goście, goście – tym razem odwiedziła nas moja szefowa z przyjaciółmi. Powiało grozą?;) Nic z tych rzeczy. Należę do tych szczęściar, dla których i szefowa, i teściowa, to serdeczne przyjaciółki i mam nadzieje, że vice versa też :) 
Tak więc długo wyczekiwana wizyta pani Marylki wreszcie doszła do skutku, ale – jak to zwykle bywa z moimi gośćmi tutaj – prawie w ogóle się nie widujemy. Przyjechali raptem na tydzień i mają ambitny plan zobaczyć w tym czasie trzy kraje: Tajlandię, Kambodżę, Singapur. Dziś w nocy wrócili z Kambodży, a teraz są już gdzieś na tajskiej plaży. W napiętym grafiku udało nam się jednak zrealizować jedną wycieczkę wspólnie i w ostatnią niedzielę pojechaliśmy wszyscy razem na tzw. pływający targ, a nawet dwa – pierwszy mały i bardzo turystyczny, a drugi to Amphawa – jeden z największych w Tajlandii. Bazar zlokalizowany jest po dwóch stronach rzeki, do niektórych sklepów można podpływać łódką, a jedną z głównych atrakcji jest jedzenie, świeżo poławiane i serwowane prosto z łodzi (po wcześniejszej szybkiej obróbce rzecz jasna). Przy okazji odwiedziliśmy jeszcze pobliską świątynię, całą obrośniętą jakimiś pnączami, co robiło niesamowite wrażenie.

A wieczorem Włodek poleciał do Europy - w biznesach i na mecz Polska-Czarnogóra, który "przypadkiem" jest w tym samym czasie;) Goście zaś następnego dnia ruszyli do Kambodży. Ot i tak, wszystko i wszyscy w ciągłym biegu. A mówią, ze Tajlandia to taki spokojny, leniwy i niespieszny kraj… ;)






























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz