sobota, 10 czerwca 2017

Message 98. 

Bardzo miłą sobotę dziś mieliśmy w Bangkoku i aż łezka się kręci, że to już jedna z ostatnich w tym szalonym mieście… Moja kochana koleżanka Angela zorganizowała rodzinny brunch dla naszej paczki, który przeciągnął się prawie na cały dzień. Spotkaliśmy się z całymi rodzinami i biesiadowaliśmy przy pysznym jedzeniu, bo każdy przyniósł coś smacznego.
Ludu było co niemiara. Ścisłe grono moich najlepszych przyjaciółek tutaj liczy sobie co prawda tylko siedem mamusiek, ale że niektóre mają po troje albo i po czworo dzieci, to w sumie zebrała się całkiem spora gromadka. Nasza rodzina była niekompletna, ponieważ Włodek właśnie jest w Warszawie. Zgadnijcie dlaczego? (tak, tak – mecz Polska-Rumunia to jak najbardziej słuszny trop…) Są sprawy ważne i ważniejsze, a obowiązek patriotyczny, to jednak priorytet. Przy okazji uchodzę za najlepszą i najbardziej wyrozumiałą żonę świata :)
A wracając do naszego spotkania, to było naprawdę miło, smacznie i wesoło. No i bardzo multinarodowo, bo wszyscy razem reprezentowaliśmy aż dziewięć krajów: Polskę, Włochy, Francję, Danię, Słowację, Anglię, Bośnię, Japonię i Tajlandię. Dzieciaki szalały, na szczęście w pewnym momencie można je było wszystkie wrzucić do basenu. Pogoda nam sprzyjała i wielka ulewa nadeszła dopiero wieczorem. To naprawdę fart, bo teraz w porze deszczowej nie można być pewnym dnia ani godziny. A właściwie tylko godziny, bo leje właściwie codziennie.

Dodatkową atrakcją były dziś urodziny Emico – mamy Somy, najlepszego kumpla Roberta. Obeszliśmy je z fasonem i ku zaskoczeniu Jubilatki - sama się nie przyznała, tylko wszystkowiedzący facebook ją zdradził. W każdym razie było jej chyba miło i się wzruszyła. Ach, wszyscy dziś poczuliśmy się jak jedna wielka rodzina, ale też wszyscy za naszymi rodzinami tęsknimy i tu na obczyźnie próbujemy sobie stworzyć coś na kształt nowej familii. Różnie z tym bywa, nie każdy wszak ma takie szczęście do ludzi jak ja :) Jestem przekonana, że ostatnie dwa lata, to był akurat ten szczególny czas, kiedy kosmicznym zbiegiem okoliczności w Bangkoku spotkało się kilka wyjątkowych kobitek. I za to dzięki wielkie! Teraz połowa się rozjeżdża, ale mam szczerą nadzieję graniczącą z pewnością, że będziemy się spotykać jeszcze nie raz gdzieś w świecie!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz