niedziela, 11 października 2015

Message 12.

Dichán rian phasǎa Thai. Dichán yaak phȗut rew lɛ chát, tɛɛ phasǎa Thai yâak mâak mâak!
Od tygodnia uczę się tajskiego. Niechcący zapisałam się na kurs intensywny – pięć razy w tygodniu po dwie godziny. W grupie są tylko dwie osoby – ja i pewien starszawy Amerykanin. On będzie tu tylko przez trzy miesiące i w tym czasie chce się nauczyć mówić, pisać i czytać, a przy okazji jeszcze ożenić. Stąd ten pośpiech. Na szczęście ostatnio już trochę wymiękł i zgodził się, żebyśmy mieli środę wolną.
Tajski nie jest nawet taki trudny, oprócz tego, że do niczego niepodobny, a jedno słowo może mieć dziesięć znaczeń, w zależności od intonacji. Za to gramatyka jest prymitywnie prosta. Właściwie to jej nie ma.

Próbuję ćwiczyć w praktyce i uparcie zagaduję naszego kierowcę tuk tuka, który powoli chyba zaczyna mnie podejrzewać o jakieś zaburzenia. Ostatnio mu wyjaśniłam, że uczę się tajskiego i niedługo będziemy sobie mogli pogadać. Dawno już nie widziałam, żeby ktoś się tak uśmiał…  

moja szkoła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz