czwartek, 24 września 2015

Message 6.

Postanowiliśmy się uczyć tajskiego. Włodek ma lekcje w pracy. Dokładnie to miał jedną i nauczył się głównie mówić: fon tock mak mak, tzn. wielka ulewa. Wbrew pozorom, to bardzo przydatny zwrot, bo leje często i obficie, można więc miło zagaić pogawędkę. Gorzej z jej rozwinięciem... ;)
Ja zaś postanowiłam zapisać się do jakiejś szkoły tajskiego, których jest tu sporo i znalezienie odpowiedniej, w miarę blisko domu nie było problemem. W internecie. Bo na żywo już gorzej. Choć miałam mapkę i adres, w pewnym momencie byłam już bliska poddania się, przemierzając tę samą ulicę wte i wewte w poszukiwaniu właściwego skrętu. Trzeba wiedzieć, że w tym mieście siatka ulic nie jest żadną siatką, tylko kłębowiskiem dróg, które nijak się nie łączą między sobą. Żeby przejść z jednej na drugą trzeba przemierzać kilometry do głównej ulicy albo znać tajne przejścia między blokami. Poza tym Tajowie muszą mieć bardzo wysokie mniemanie o nas, obcokrajowcach i naszej orientacji w obcym terenie. Po drodze do szkoły nie było nawet złamanej strzałki czy innego szyldu naprowadzającego. Nie myślcie, że nie pytałam, nie pokazywałam palcem na mapie itp. W końcu jakoś trafiłam i umówiłam się na lekcję próbną.

Lekcja już się odbyła. Tylko ja i pani nauczycielka tajska. Nie nauczyłam się ani jak jest ulewa, ani nawet mżawka, bo cała godzina upłynęła na prawidłowej wymowie tajskich zgłosek i tonów. Z moim słuchem, to trochę strata czasu raczej. Poza tym, jak się dowiedziałam, Tajowie mają "leniwy język": nie chce im się wymawiać końcówek, różne słowa wymawiają tak samo i generalnie trzeba się orientować z kontekstu zdania. Oni - jak nas słuchają - też się bardziej domyślają co chcieliśmy powiedzieć i to jest ok. Nikt nie oczekuje, że powiemy coś dobrze. Nie należy się też przejmować, gdy będą się na mnie (mówiącą po tajsku) patrzeć z przerażeniem i odpowiadać dopiero po chwili namysłu. Nie, że chcą mnie zbyć. Podobno najpierw są w szoku, że białas w ogóle coś mówi po tajsku, potem muszą się domyśleć, co właściwie powiedział, więc to trochę trwa zanim odpowiedzą. Czekają mnie więc długie leniwe rozmowy... Jeśli stworzy się grupa, do której będę mogła dołączyć. Oby. Nie chce mi się szukać nowej szkoły! 

notatki z naszych lekcji 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz