czwartek, 19 listopada 2015

Message 27. 

W ostatnią niedzielę w Bangkoku odbywał się maraton i Włodek - służbowo, w barwach sklepu - brał w nim udział. Dokładnie, to zorganizowano kilka biegów: maraton, półmaraton, minimaraton (10km) i mikromaraton (5km). Decathlon poszedł na łatwiznę i wystartował tylko w tym najkrótszym, ale i tak małżonek wrócił cały zlany potem. Choć start był o 6.30 rano, więc niby rześkim świtem. Maratończycy zaczynali o 2 w nocy. 
A przy okazji Tajlandia raz jeszcze dowiodła, że jest wyluzowanym krajem i nie przywiązuje wagi do drobiazgów. Ktoś się pomylił i trasa półmaratonu wyniosła 7 km więcej niż powinna, czyli 28 km. Dla niektórych był to zdecydowanie najdłuższy półmaraton w życiu :) 










6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje za jakikolwiek wysiłek w tym klimacie :) Już teraz pewnie rozumiecie dlaczego ja sobie odpuściłem maraton rowerowy po takim obfitym deszczu w Tajlandii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ty sobie coś odpuściłeś??

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami rozsądek przemawia bardziej niż chęci. Dlatego między innym w 2016 r. zawieszam działalność instruktorską. W Arenie mnie nie będzie.

      Usuń
  5. Mnie tez ;)
    Ale tak serio to będzie cios dla wszystkich...

    OdpowiedzUsuń